Przyszli rodzice nie mają łatwo. Zewsząd uderzają reklamy samych “niezbędnych” gadżetów – zarówno dla Ciebie, jak i dla Twojego Maleństwa. Ciężko zdecydować się na cokolwiek. Nie mówiąc już o tym, że potrzebny byłby worek pieniędzy, aby się zaopatrzyć we wszystkie gadżety przydatne rodzicom. I pewnie jakiś magazyn na składowanie tego.
Jeśli masz worek pieniędzy i jakiś magazyn pod ręką albo ogromny dom to śmiało kupuj wszystko! 🙂
Jeśli jednak nie dysponujesz wyżej wymienionymi zasobami i nie chciałabyś “umoczyć” to powiem Ci, co się u nas sprawdziło. Pamiętaj jednak, że to, co dla nas było bardzo przydatne, niekoniecznie musi przydać się Tobie.
Zresztą, postaram Ci się wyjaśnić wszystko dokładnie, byś sama mogła ocenić, czy tego potrzebujesz 🙂
Let’s go!
Szumiący miś
Dla nas absolutny hit! Chociaż muszę przyznać, że nie oczywisty 🙂 Nie kupiliśmy szumisia przed porodem i w sumie długo się wzbranialiśmy. Bo nie oszukujmy się, przy tylu wyprawkowych wydatkach miś za ponad stówę według nas nie był konieczny 🙂 Ale…
W pierwszą noc w domu nasza córka dała nam popalić. Po 3 godzinach płaczu zasnęła przy dźwięku szumu morza z 10 godzinnego nagrania na youtubie :). Potem zauważyliśmy, że uspokaja się przy suszarce albo czajniku elektrycznym. Te dwa urządzenia działały u nas niemal bez przerwy! Dodatkowo nasze dziecko nie akceptowało fejkowego dźwięku i domagało się koncertu na żywo! Wszelkie aplikacje naśladujące dźwięki, czy nawet nagranie czajnika i zapętlenie do 40 minut nie działało. Mąż szybko przeliczył rachunek za prąd i doszliśmy do wniosku, że szumiś szybko się zwróci 😀 I to był strzał w dziesiątkę! No przecież nie wezmę suszarki czy czajnika na spacer!! Szumiś robi robotę!! Używamy go do dziś i nie zamierzamy przestać. Nawet nam się przyjemniej przy nim zasypia 🙂 Dałabym za niego (prawie) każde pieniądze!
Elektroniczna niania
I to jest właśnie jedna z tych rzeczy, bez których ja sobie nie wyobrażam funkcjonowania, a moja przyjaciółka uznaje to za zbędny gadżet. A nasze postawy wcale nie są oczywiste, bo ja mieszkam w dwupokojowym mieszkaniu, a ona w piętrowym domu :). Więc teoretycznie to ja powinnam uznać, że przecież z każdego miejsca mojego mieszkania usłyszę płaczące dziecko, więc niania jest zbędna. A ona powinna elektroniczną nianię uwielbiać, bo dom wielki i nie zawsze dziecko usłyszy. Ale to teoretycznie. W praktyce, jak już pisałam, ja elektroniczną nianię używam i sobie chwalę :). Jestem z tych, co nawet przy włączonej niani sprawdzają, czy dziecko nie płacze. No ok, już nie sprawdzam, ale początkowo tak robiłam. Co by więc było, gdybym jej nie miała? Pewnie ciągle bym słyszała płacz dziecka, które smacznie śpi 🙂
Termofor
My mamy Mr B od Lullalove. Świetny nie tylko jako termofor, ale i jako zabawka dla Maluszka. U nas na szczęście obyło się bez kolek, aczkolwiek zdarzały się dni, kiedy Małą ewidentnie bolał brzuszek. Wtedy MrB lądował na brzuszku, a Młoda się uspokajała bawiąc się jego kończynami :). Nagrzewa się w parę sekund, wystarczy przełamać patyczek w środku, więc w nocy był pod ręką i szybko mogliśmy działać. Bardzo przydatny w podróży, używany przez nas również jako pacynka 🙂
Bujaczek
Nam przydał się bardzo, szczególnie, że mieliśmy taki rozkładany na płasko, więc Mała mogła leżeć w nim od urodzenia. Nie chciałam zostawiać dziecka w pokoju samego, nie chciałam ciągle odkładać do łóżeczka, które jest w sypialni, a życie jednak toczy się w innych pomieszczeniu. Dzięki bujaczkowi dziecko było ze mną wszędzie – razem gotowałyśmy obiady, rozwieszałyśmy pranie, nawet na balkonie. Nawet jeśli zostawiałam na chwilę Małą samą w pokoju, to była jednak bezpieczniejsza w bujaku, niż sama na łóżku 🙂
Nasz bujaczek ma 3 stopniową regulację oparcia – na płasko i dwie na półsiedząco – więc długo z niego korzystaliśmy. A ślimaczek wiszący na pozytywce skradł serce naszej Córki i musiał towarzyszyć nam wszędzie:)
Smoczek
Ze smoczkiem jest specyficzna sytuacja. Nasze dziecko nie używa i nigdy nie używało smoczka. A jednak to on, jak żadna chyba rzecz w zestawieniu pomógł mi przetrwać. Jak?
Kiedy któryś dzień z kolei Młoda ciągle wisiała na piersi i uczyniła z matki swój smoczek, chciałam strzelić se w łeb. Karmiłam ją i płakałam z bezsilności. Wiedziałam, że ona nie je, a jedynie zaspokaja swoją potrzebę ssania. I gdy już byłam na skraju załamania, Mała polubiła smoczek! Co prawda dalej nie dawała się odłożyć, ale jednak dawała trochę wytchnienia cyckom. Na następny dzień znów go odrzucała, ale ja przez ten jeden dzień podreperowałam się psychicznie i znów na parę dni wystarczyło sił! Sytuacja powtarzała się kilka razy: moje baterie siadały -> Młoda lubiła smoczek -> wracały siły -> Młoda odrzucała smoczek. Moja mądra dziewczynka! 🙂
Mata edukacyjna
Może być cała mata, może być tylko coś co samo stoi nad dzieckiem :). Chodzi o to, by można Maleństwo położyć i mogło oglądać zabawki “wiszące” nad głową :). My mieliśmy matę będącą jednocześnie małym basenikiem z kulkami. Moja siostra ma muzyczny stojaczek, który można obracać i dopasowywać do dziecka: czy dziecko leży, czy siedzi, czy stoi. Polecam gorąco – między moją córką a córką mojej siostry jest pół roku różnicy, a obie uwielbiają się tym bawić :).
Jak się w tym odnaleźć?
Nie kupuj wszystkiego od razu!
Przede wszystkim! Ja wiem, że jest pokusa, szczególnie jeśli oczekujesz swojego pierwszego dziecka. Ale radziłabym wstrzymać się z zakupami. Rzeczy, których naprawdę będziesz potrzebować wyjdą w praniu. A dzięki sklepom on line będziesz to mieć u siebie w ciągu dwóch dni!
Po pierwszej nocy doradzono nam spowijanie. Sama dobroć! Owinęliśmy Młodą dużą pieluszką i dopiero się zaczęło! To nie jest dziecko lubiące spowijanie – że tak to delikatnie ujmę :). Otulacz okazałby się zbędnym wydatkiem 🙂
Z drugiej strony, myśleliśmy, że szumiś to zbędny wydatek, a okazuje się być niezastąpiony! Tak więc nigdy nie wiadomo, a jak nie wiadomo to można się dostosować do sytuacji na bieżąco, nieprawdaż?
Wielofunkcyjne gadżety
Szczególnie istotne, gdy masz mało przestrzeni. Dla nas to było ważne, by dany gadżet służył jak najdłużej, a najlepiej jak miał więcej niż jedną funkcję :). Nie chcę myśleć, jak wyglądałoby nasze mieszkanie, gdybyśmy wymieniali wszystkie zabawki czy akcesoria wraz z każdym krokiem milowym dziecka! Wiele rzeczy mamy od urodzenia Małej i nie zapowiada się na rozstanie z nimi 🙂
Prezenty!
Ułatw życie sobie, rodzinie i znajomym. Każdy zapewne będzie Was chciał czymś obdarować! Przekaż więc listę marzeń zaufanej osobie i niech ona podpowiada, co kupić Maluszkowi 🙂 U mnie taką osobą była moja siostra – wiadomym było, że wszyscy się do niej zwrócą z prośbą o radę, ona zbierała informacje ode mnie i przekazywała dalej. Wszystkie prezenty były trafione! 🙂
Tak wygląda moja lista. Muszę przyznać, że prawdziwie niezbędne przy dziecku jest niewiele rzeczy. Bez większości naprawdę idzie się obejść. Ale nie da się ukryć, że znacznie ułatwiają życie!
A Ty masz jakieś swoje niezastąpione gadżety przydatne rodzicom? Napisz co się u Ciebie sprawdziło i pomóż świeżym rodzicom! 🙂
U nas szumiś się kompletnie nie sprawdził – owszem, jako maskotka tak ale jako uspokajacz yym ?
Z kolei u nas, zwłaszcza w pierwszym półroczu życia naszej córki, niezbędnym gadżetem okazał się monitor oddechu – kupiliśmy, bo było duże prawdopodobieństwo, że maluch urodzi się przedwcześnie i mimo, że urodziła się planowo i nie było żadnych medycznych wskazań, ja – matka martwiąca się, zakładałam małej do pieluszki co noc. I nie powiem – 3x jego dźwięk zamroził mi krew w żyłach i dziękowałam Bogu, że go kupiłam ?
A dźwięk monitora oddechu był uzasadniony?
Pytam, bo w szpitalu, w którym nasza Mała się urodziła były monitory oddechu i nam się włączył dwa razy, bo… się zepsuł! Ja się tak roztrzęsłam, że cały dzień nie mogłam się uspokoić! 🙂 więc rozumiem zmrożenie krwi w żyłach 🙂