Organizacja, Życie

Ciężkie powroty z wakacji – czyli jak szybko i sprawnie rozpakować walizki?

Wracasz z wakacji i rzucasz w kąt bagaże. Za chwile kolejne. Po chwili z przerażeniem odkrywasz, że nie masz już kątów, w które możesz jeszcze coś wepchać. Walizki stoją kilka dni, pranie zdaje się nie mieć końca, a wakacyjny piasek jest dosłownie wszędzie. Padasz na kanapę z pewną dozą rezygnacji i zastanawiasz się, jak szybko rozpakować te walizki! Znasz to?

Ja bardzo dobrze! Z każdym wyjazdem moja niechęć do rozpakowywania się rosła. Bardzo możliwe, że była potęgowana przez liczbę bagaży. Jeśli czytaliście wpis o naszej wycieczce nad morze (tutaj) to wiecie, że nasz bagaż składał się z walizki… i miliona torebusiek, łącznie z torbami z Biedry! Więc jak to miałam rozpakować to istne neverendingstory 🙂

Najpierw musisz się spakować

W internetach znajdziesz mnóstwo poradników jak się spakować, więc nie będę tego powielać. Powiem tylko szybko swoje obserwacje:

1. rolowanie jest super – faktycznie więcej rzeczy się zmieści i ponoć nie trzeba potem prasować, chociaż tego akurat jeszcze nie opanowałam i moje rzeczy wyglądają jak wyciągnięte krowie z gardła, ale akurat zwykle jechałam w miejsca gdzie było żelazko (czytaj: do rodziny:))

2. jeśli jednak nie jedziesz do rodziny to mam sposób na rozprostowanie wygniecionych rzeczy – zawiesić w łazience naparowanej od gorącego prysznica – wiem, w takie upalne lato to sobie takie rady mogę wsadzić wiadomo gdzie, ale może ktoś jednak skorzysta 🙂

3. Capsule wardrobe – zaplanuj zestawy ubrań i dobierz ciuchy tak, by każdy pasował do każdego. Wtedy nawet wyciągając pierwsze lepsze będziesz wyglądać dobrze!

4. Rozłóż na łóżku/ podłodze wszystkie rzeczy, które chcesz zabrać, a do walizki schowaj połowę z nich 😀 

W czym tkwi sekret?

Jest wiele rzeczy, których mój mąż próbuje mnie nauczyć. A że kariery w szkolnictwie raczej by nie zrobił, bo to i bez przygotowania pedagogicznego i z szybko wyczerpującymi się pokładami cierpliwości, to i proces nauki jest prawie że nie kończący się. Cóż, mój tata często powtarza, że “człowiek uczy się przez całe życie… a i tak głupim umiera” :):)

Ale do brzegu!

No więc mój małżonek próbuje nauczyć mnie wielu rzeczy: sporo nauk już przyjęłam i wcieliłam w życie. Jedną z nich jest sposób na szybkie pozbycie się walizek po podróży! Musiałam wprawdzie je trochę udoskonalić J ale idea jest jego. Nie znalazłam poradnika, jak sprawnie rozpakować się z wakacji, ale uczciwie muszę przyznać, że nie szczególnie szukałam 😀 Mój patent mi się sprawdza, poza tym lubię myśleć, że to autorski superplan mojej rodziny i nie chciałabym odkryć, że już wszyscy go znają 😀 Sprawdza się, więc sprzedaje po świecie 🙂

Przeprowadziłam badania na niezbyt reprezentatywnej (ze względu na ilość), ale dla mnie wystarczającej na potrzeby badania grupie znajomych i ich wyniki wykazują, że 75% urlopowiczów wybiera za dzień powrotu z wakacji niedzielę. 92 % z nich już w poniedziałek wraca do pracy. Chcąc wykorzystać ostatni dzień urlopu i tak już zmarnowany na podróż, rozpakowanie walizek zostawiają na dzień następny, po pracy. Też tak robiłam. I pamiętam swój wkurw rano – jak widziałam te walizki, w pracy – jak sobie o nich przypomniałam, i w domu – jak wróciłam z pracy, a one jednak magicznie nie rozpakowały się same… Naprawdę, nie lubię się z rana denerwować, a nic mnie tak nie denerwuje, jak widok czekającej mnie roboty o poranku 🙂 Zdarzało się więc, że walizki stały kilka dni, bo nie umiałam się zmusić, by je rozpakować. 

I wtedy przyszedł mąż ze swoim planem. Początkowo szalonym, ale jednak działającym 🙂

Magiczny sposób polega na…

rozpakowaniu się zaraz po przyjeździe!

Tak wiem brzmi to absurdalnie. Bo to człowiek po podróży zmęczony, bo to dzieci trzeba ogarnąć. Wiadomo jak jest. Więc to “zaraz” może się trochę przeciągnąć, ale ważne, żeby tylko trochę. Czyli ewentualnie czas na zrobienie kawy i zajęcie czymś dzieci! 🙂

Wracając niedawno z naszych 3.tygodniowych sielskich wakacji (w przypadku męża tylko 1.tygodniowych) udało mi się rozpakować wszystkie bagaże w 5 minut po wejściu do domu męża z ostatnimi tobołami. Ten rekordowo krótki czas zawdzięczam dwóch faktom: Młoda stęskniona za swoimi zabawkami poszła się bawić, a ojciec miał ze sobą trochę swoich narzędzi, więc trochę trwało zanim to rozpakował.

Dobrze się spakuj!

Sposób męża okazał się bardzo dobry, aczkolwiek wymagał udoskonalenia. Ja poszłam o krok dalej i o rozpakowywaniu walizki myślę już podczas jej pakowania na wakacjach. Grupuje rzeczy na rzeczy Małej i rzeczy nasze. Dalszy podział zakłada rozkład według szaf: jeśli wiem, że np. spodnie i koszule są w szafie w sypialni, a grube swetry w przedpokoju, to pakuje się tak, bym nie musiała łazić po całej chałupie z każdą rzeczą. Brudy pakuję do osobnej reklamówki tudzież torby i dojdę kiedyś do takiego stanu, że i brudy będę pakować tak, by nie segregować ich już w domu, tylko od razu wrzucać do pralki. Teraz nie musiałam nawet robić prania po powrocie, bo wszystko wyprałam na miejscu, ale zdaję sobie sprawę, że nie zawsze, a w sumie chyba nawet rzadko, jest taka możliwość 🙂

Kupiłam wielgachną walizę i teraz to do niej pakuję wszystkie torebusie 🙂 Pakując się z Młodą na 3 tygodnie wakacji wzięłyśmy tylko tą walizkę i wózek.  A w walizce było jeszcze trochę wolnego miejsca!

Spróbuj!

Kiedyś było to dla mnie nie do pomyślenia, a teraz lubię to. Lubię poniekąd z rozpędu się rozpakować i mieć święty spokój. Wyciskać ostatnie dni urlopu (bo staramy się wracać tak, by mieć jeszcze jeden dzień wolnego przed powrotem do pracy), a nie spędzać je na przeskakiwaniu przez torby albo ich rozpakowywaniu. Wiadomo też, że nie zawsze się tak da. Odkąd korzystam z tego systemu najdłuższa podróż trwała 11 godzin i muszę przyznać, że musiałam mocno zebrać się w sobie, by rozpakować się od razu. Nie wiem, czy miałabym na to siłę po np. 16 godzinnej podróży 🙂 Nie mówię też, broń Boże, że to jedyny słuszny sposób. Może Ciebie nie denerwuje widok nierozpakowanych walizek, a może czujesz, że gdy je rozpakujesz to już ewidentnie po urlopie, a tak zawsze jakieś wspomnienie niedawnego odpoczynku 🙂 Ja tylko gorąco zachęcam do spróbowania. A nuż, polubisz to tak jak ja? 🙂

Polecam,

MammaMika 🙂

 

 

źródło zdjęcia

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *