Życie

Najbardziej zadziwiający miesiąc!

Wiele rzeczy jest w stanie mnie zdziwić. Małżonek mój śmieje się, że ja się wszystkiego boję. Wkurza mnie tym, ale nie jest to całkowicie bezpodstawne stwierdzenie :). Faktycznie, nie jestem zbyt odważna. Nie lubię się wychylać, zwykle obstawiam tyły. W grze “ja pukam, ty mówisz” skupiałam się głównie na tym, by pierwsza to krzyknąć i tylko zapukać, chociaż i to było dla mnie czasem stresujące. Zwykle robiłam za obstawę, jak ktoś nie chciał iść sam czegoś załatwić, ale i tak na zasadzie “ja postoję obok, ale ty mówisz” :).

Stresuję się, gdy mam wykonać telefon w jakiejś sprawie.
Stresuję się, gdy mam jechać autem w nieznane. A jak w nieznane i do dużego miasta to już w ogóle hardkor!
Czuję się nieswojo w nowych miejscach. W nowej grupie.
Czuję się nieswojo na wysokościach. Gdy jesteśmy w górach i jedziemy wyciągiem, siedzę nieruchomo! Mój mąż ma ubaw i rozhuśtuje tą ławeczkę, a jedyne co mogę mu zrobić to zabić go wzrokiem! Ja się nie odwrócę, żeby widoki pooglądać, więc mąż robi zdjęcia i oglądam potem 🙂

I chociaż staram się mimo strachu działać, to często w moich tekstach możecie przeczytać, że się czegoś bałam. Bo ja naprawdę jestem mistrzem czarnych scenariuszy! Ja zawsze martwię się na zapas. Chociaż pracuję nad sobą i widzę drobne sukcesy 🙂

Ale trochę zboczyłam z tematu :). Mimo tego, że wiele rzeczy jest w stanie mnie zaskoczyć, to wydarzenia z tego miesiąca sprawiły, że nie mogę przestać się dziwić!

Żłobek

Moje obawy związane ze żłobkiem znajdziecie tutaj. Bałam się. Ciągle o tym myślałam, a jednocześnie wcale myśleć o tym nie chciałam! Martwiłam się na zapas. A życie pokazało, że nie potrzebnie! Młoda świetnie sobie radzi, obyło się bez rozpaczliwego płaczu i dramatów. Obywa się też na razie bez chorób. I chociaż, według nas, trochę za wcześnie by oceniać powodzenie z chorobami, to ostatnio poznaliśmy panią, której wnuk już po dwóch dniach pobytu w żłobku chorował dwa tygodnie! Potem znów zachorował po 3 dniach żłobka. Ona nas uświadomiła, że w tej kwestii jesteśmy jednak szczęściarzami 🙂

Powrót do pracy

I standardowo – jak ja się tego bałam! Dużo bym dała, by móc zostać w domu z dzieckiem. Naprawdę. Ubolewam, że nie ma takiej możliwości… Więc Młoda do żłobka, a matka do roboty. Myślałam, że będę siedzieć i myśleć, co tam u Małej. Że będę wspominać, jak cudownie było być z nią w domu. Te cudowne leniwe poranki, spacery w południe, całodniowe wizyty u mojej siostry… Ahhh…

A tymczasem byłam w pracy 2 dni i… było super! Szybko wbiłam się w biurowy rytm. Dźwięk telefonów, drukarek, biurowych rozmów. Ci wszyscy fantastyczni ludzie, z którymi dane mi jest od ponad 6 lat pracować! Stęskniłam się za nimi! Bo naprawdę wiem, że takiej ekipy to nigdy w żadnej innej pracy mieć nie będę!

Szybko wręcz polubiłam siebie – pracownika. To, że muszę wyjść z domu. To, że wypada przywdziać inne ciuchy niż stary wyciągnięty dres. To, że sprawdzam się też na innym polu, nie tylko domowym.

To dla mnie zaskakujące odczucia. Nie sądziłam, że pogodzę się z powrotem do pracy. A już na pewno, że nie sądziłam, że tak szybko. A tu wystarczyły dwa dni i to nawet nie na pełny wymiar…

Dziwuję się przeogromnie. I muszę przyznać, że mam wyrzuty sumienia, że tak szybko się przestawiłam…

Rozwój tego miejsca

To już w ogóle zaskoczenie totalne! Chciałam pisać od dawna, ale ciągle brakowało mi odwagi. To znaczy pisałam, ale dla siebie, do szuflady… I wiecie co? Byłam głupia, że tak późno zaczęłam, bo sprawia mi to mega frajdę!

A jeszcze większą czuję radość, gdy zerkam na statystyki i widzę, że codziennie przybywa czytelników! Jesteście fantastyczni! Dziękuję 🙂

I nie ukrywam, że jestem zaskoczona szerokim gronem odbiorców. Początkowo myślałam, że głównymi odbiorcami będą młodzi rodzice, szczególnie świeże mamy. Takie, które są trochę zagubione, przerażone. Które szukają wsparcia, albo po prostu poczucia, że nie są same na tej drodze. A tu niespodzianka! Bo moje rozkminy docierają dalej! Cieszę się, że czytają mnie również mężczyźni! I to nie tylko mój mąż :). Dzięki, że dajecie znać, że jesteście! Że czekacie na kolejne wpisy! (panie Zdzisławie – pozdrawiam szczególnie!:)).

Jeśli chcecie znajdziecie mnie też na fb -> tutaj, i na instagramie -> o tutaj!

Piszcie, komentujcie, dawajcie znać, że jesteście, ku mojej przeogromnej radości! 🙂

Morze zimą!

Dobra, trzeba się przyznać. Jesteśmy raczej domatorami. Lubimy nasze mieszkanie i jego otoczenie. Lubimy miejsca, które znamy. Gdy wybieraliśmy cel naszego kilkudniowego wyjazdu, ważnym dla mnie było, by było blisko. Coby za bardzo nie zmęczyć się drogą :). Aż tu mój mąż zaproponował polskie morze! A musicie wiedzieć, że ja polskie morze uwielbiam! Więc zarezerwowaliśmy hotel, spakowaliśmy się i po 5,5 godzinach drogi byliśmy nad morzem!! Każdy, kto nas zna dziwuje się, że my pojechaliśmy “tak daleko” na kilka dni. A my wiemy, że to nie ostatnia taka wycieczka! Morze zimą jest przepiękne!! Szczegóły dotyczące wyjazdu, hotel, w którym byliśmy i nasze odczucia pojawią się niebawem w osobnym wpisie 🙂

 

Wiedziałam, że 2018 będzie fajnym rokiem! Ale, że pokaże swoją zajebistość już w lutym to nie przypuszczałam!

Nie mogę się doczekać reszty! 🙂

 

 

 

źródło zdjęcia

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *